Mam do opowiedzenia historię.
Do dziś pamiętam wizytę w muzeum historii Chin,
którą odbyliśmy z klasą zaraz na początku gimnazjum. W moich
myślach wciąż tkwi też wróżba z ciasteczka – jedyna
przepowiednia, jaką kiedykolwiek przeczytałam, jedyne chińskie
ciasteczko, jakie przełamałam.
Masz do opowiedzenia historię.
Zbojkotowałam tę dziwną kartkę papieru, wiedząc,
że życie to nie disnejowski film, to nie fantastyka rodem z
Harry'ego Pottera. Zbojkotowałam wszystkie historie, które mama mi
opowiadała przed snem, chowając je w sercu wraz ze wspomnieniami o
niej. Niemniej jednak, ilekroć spojrzałam na mury ogromnej szkoły
roztaczającej się przed moimi oczami, coś mnie tam w boku kuło,
próbując wydostać się na zewnątrz.
To było miejsce, gdzie te opowieści mogłyby się
rozegrać naprawdę... *
A co, jeśli życie nie jest tak zwyczajne, jak myślimy? Co, jeśli wszystko to, co dotąd uważaliśmy za
nadnaturalne, okaże się normalnością? Co może się zmienić, gdy
wyjdzie na jaw to, co dotąd było sekretem?
Walczyli od zawsze, nigdy nie wprost i nigdy uczciwie.
A pośrodku tego nagle znajduje się młoda dziewczyna.
Wybór bez wyboru. Wybór pomiędzy złem a złem.
Wybór, którego za nią dokonali inni.
Tu nic nie jest takim, jakim się wydaje, a klucz do
rozwiązania zagadki ma słodko – gorzki smak...
Poczęstuj się jedyną w swoim rodzaju czekoladą
deserową.
Pamiętaj jednak, Mariuszu, że Konsystencjalni są
coraz sprytniejsi i w końcu nadejdzie dzień, kiedy Strażnik straci
w końcu swe życie, pełniąc służbę. (...) Pilnuj, proszę, mój
drogi, byś nie był to ty, jesteś zbyt bliski memu sercu. Pilnuj,
proszę, by nie był to twój uczeń...**
***
Opowiadanie powstało 12 stycznia 2011 roku jako
lekarstwo na doskonałość. Blog założony na Onecie, zupełnie
niespodziewanie, przyniósł mi mnóstwo Czytelników i wiarę
pisanie. Z powodów osobistych, Czekolada została skończona
przedwcześnie – nie rozwinęłam wszystkich wątków, które
chciałam, wolałam napisać epilog niż porzucać bloga na długie
miesiące. Przy okazji powstał pomysł napisania tej historii na
nowo, przyznam z niemałym wstydem, że pod książkę. Na
szczęście, w porę dorosłam i wyrzuciłam te bzdurne plany z
głowy, niemniej jednak tekst napisany na komputerze pozostał –
wraz z sentymentem.
W końcu zdecydowałam, że powinien ujrzeć światło
dzienne.
Dlaczego?
Ta historia zasługuje na napisanie jej taką, jaką
chciałam od początku. Blog z Onetu jest plątaniną zdań dobrych i
beznadziejnych, celem ataków mojej weny i furii. Kłóci się to z
moim dążeniem do perfekcji – skoro więc dało się to napisać
lepiej, dlaczego by nie można tego pokazać?
Bynajmniej ta chęć nie bierze się z jakiejś pychy,
zapewniam. Chciałam w pewien sposób oddać cześć opowiadaniu,
które bardzo mocno uświadomiło mnie pisarsko. Czekolada
deserowa jest dla mnie symbolem i punktem przełomowym. Tak już
pozostanie na zawsze.
Głównym celem mojej pisaniny – zarówno w 2011, jak
i teraz – była oryginalność. To nie kolejny Zmierzch i
wszystkie książki, które ukazały się po jego wydaniu, z tzw.
boomu na nastolatkowe romanse paranormalne. Nie neguję tego,
że miłość się pojawi – wszak jestem nieuleczalną romantyczką
– ale jeśli oczekujecie, że główna bohaterka zostawi wszystko,
co ma: przyjaciół i rodzinę dla jakiegoś facecika, który dopiero
co pojawił się w jej życiu i oszołomił ją swym wyglądem –
rozczarujecie się.
Mam nadzieję stworzyć historię prawdziwej miłości,
przyjaźni, oddania, gwałtownego dorastania – i w końcu, o
najbardziej oklepanym wątku – walki dobra ze złem.
Nigdy nie mówiłam, że lubię łatwe zakończenia.
* – fragment rozdziału 1.
** – fragment prologu
Szkoda, że nie wydasz tego opowiadania jako książki :) Wspominam "Czekoladę" z sentymentem. Właśnie sprawdzałam, czy jednak ją wydałaś, w końcu opowiadanie było dobre, poprawione będzie lepsze, więc czemu nie? :)
OdpowiedzUsuńI jednak mam nadzieję, że jeżeli nie to opowiadanie wydasz, to że znajdzie się kolejne i że pewnego dnia w poście poinformujesz "oto moja książka!".
Pozdrawiam i weny życzę :)